początku, mama tylko z trudem pozwoliła mu siadać na koźle i przez całą drogę słyszał nieustannie - Jędrusiu, tylko nie spadnij -, - Jędrusiu, bądź ostrożny, - Jędrusiu, trzymaj się mocno.- Wtedy jeszcze największą emocję sprawiało mu, kiedy nad wyszczotkowanymi brązowymi zadami unosiły się do góry ogony i dobrze karmione konie, nie przerywając kłusa, wysypywały na drogę ciemno-żółte pączki.<br>Jak one potrafią robić to w biegu? Człowiek by tak nie umiał!<br>W miarę jak rósł, mama przywykła i przestała się niepokoić, a stangret pozwalał mu potrzymać końce lejców, a potem zgadzał się dać mu na krótko nawet całe lejce, stopniowo dłużej, udzielając rad i