Typ tekstu: Książka
Autor: Kołodziejczak Tomasz
Tytuł: Krew i kamień
Rok: 2003
miejsce, uważnie obejrzał wszystkie pułapki, jakie zastawili. Gałęzie przykrywające wejście ułożone były we właściwej kolejności. Dwie cienkie nici rozciągnięte na wysokości kolan i łydek pozostały napięte. Na piasku, którym wysypali jamę, nie znalazł żadnego śladu.
Zrzucił koszulę i nogawice, nagi poszedł do pobliskiej rzeczki. Zaczerpnął dwie garście drobnego żwirku i wyszorował się cały, mocno i dokładnie, aż skóra zaczęła boleć. Zdrapał sobie przy okazji kilka strupów - małe strumyczki krwi spłynęły po ramionach i piersi.
Słońce wschodziło, różowy blask kładł się na drzewa i ziemię, tańczył na perlistej wodzie strumienia, oświetlał nagiego młodzieńca. Ciemny puch pokrywał jego piersi, szara smuga pierwszego zarostu kładła
miejsce, uważnie obejrzał wszystkie pułapki, jakie zastawili. Gałęzie przykrywające wejście ułożone były we właściwej kolejności. Dwie cienkie nici rozciągnięte na wysokości kolan i łydek pozostały napięte. Na piasku, którym wysypali jamę, nie znalazł żadnego śladu.<br>Zrzucił koszulę i nogawice, nagi poszedł do pobliskiej rzeczki. Zaczerpnął dwie garście drobnego żwirku i wyszorował się cały, mocno i dokładnie, aż skóra zaczęła boleć. Zdrapał sobie przy okazji kilka strupów - małe strumyczki krwi spłynęły po ramionach i piersi.<br>Słońce wschodziło, różowy blask kładł się na drzewa i ziemię, tańczył na perlistej wodzie strumienia, oświetlał nagiego młodzieńca. Ciemny puch pokrywał jego piersi, szara smuga pierwszego zarostu kładła
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego