miejsce, uważnie obejrzał wszystkie pułapki, jakie zastawili. Gałęzie przykrywające wejście ułożone były we właściwej kolejności. Dwie cienkie nici rozciągnięte na wysokości kolan i łydek pozostały napięte. Na piasku, którym wysypali jamę, nie znalazł żadnego śladu.<br>Zrzucił koszulę i nogawice, nagi poszedł do pobliskiej rzeczki. Zaczerpnął dwie garście drobnego żwirku i wyszorował się cały, mocno i dokładnie, aż skóra zaczęła boleć. Zdrapał sobie przy okazji kilka strupów - małe strumyczki krwi spłynęły po ramionach i piersi.<br>Słońce wschodziło, różowy blask kładł się na drzewa i ziemię, tańczył na perlistej wodzie strumienia, oświetlał nagiego młodzieńca. Ciemny puch pokrywał jego piersi, szara smuga pierwszego zarostu kładła