całą zupełnie odmiennie zinterpretować, jeśli się kołysankę potraktuje jako relikt epoki matriarchalnej, jako świadectwo wagi i doniosłości roli matki w rodzinie i w rodzie. W gruncie rzeczy o odzyskanie dla kobiety jej dawnej, wysokiej pozycji walczą współczesne emancypantki. Czyż nie rozumieją, że ofiarowując swemu dziecku najnowocześniejsze produkty przemysłu i cywilizacji, wyszukane odżywki, wspaniałe pieluchy, czy nawet muzykę płynącą ze ściszonych głośników, a pozbawiając je bezpośredniego ze sobą kontaktu, działają na własną niekorzyść, rozbudowują nienaturalne, sztuczne (bo nie dzięki naturze, lecz dzięki sztuce istniejące) imperium patriarchatu.<br>Nawet dźwięki Chopinowskiej Berceuse świecą blaskiem sztucznym, odbitym, rozbrzmiewają echem kołysanek, jakie niegdyś pani Justyna Chopinowa