ze zdumienia. Opanował się jednak szybko i, właściwie odczytując sens jej spojrzenia zaproponował elegancko: <br>- Poproś Panią do sklepu, a ja to sam skończę. Zabrał się do zdejmowania reszty desek, a ja poprowadziłem gościa do wnętrza naszej "firmy". <br>- Jestem zamężna, - powiedziała, kiedy sami znaleźliśmy się w sklepie. Zaledwie zdążyłem pomyśleć, że wyznanie takie może być wstępem do następnego, na przykład: "Jestem zamężna, a jednak wzbudził Pan we mnie w tym tramwaju..." itd, kiedy przerwała mi te optymistyczne spekulacje słowami, które brutalnie odpoetyzowały niejako jakby atmosferę naszego sam na sam. <br>- Niestety, mąż mnie bija. Ogarnęło mnie, tak dotąd pełnego dobrej nadzieji, jakieś niedobre