z zadowolenia, jak mała dziewczynka, której brakło słów, by wyrazić rozradowanie i wdzięczność za nieoczekiwany dar.<br><br> Leżeli na białym, drobnym piasku tak blisko, że mogli się dotknąć wyciągniętą ręką, kilka metrów od ich stóp zmętniałe fale gasły na wygłaskanym, ubitym skraju jakby ogromnej misy uwieńczonej zwałami ostro pachnącego zielska. Ocean wzdymał się łagodnie, przechylał, spychając wody ku wybrzeżom. Na horyzoncie prawie nieruchomo, żółte i czerwonawe, jak trójkąty ostrzem wsparte o szarawą wodę, tkwiły żagle manewrujących łodzi. Nawet trudno było tak nazwać te kilka luźno związanych w dziobie belek, otwartych jak rozpruty wachlarz, żeby swobodnie mogła się przelewać morska woda zmydlona od