Podlaskach, u Maz urka.<br>Chłopcy nie mieli butów.<br>Miś owijał nogi szmatami, wychodził na mroźne podwórze pomagać Mazurkowi w gospodarstwie.<br>Rąbał drzewo, sieczkę rżnął.<br>Jednej zimowej nocy, przed samym Bożym Narodzeniem, szupowcy podpalili Podlaski.<br>Stanęła też w ogniu chałupa Mazurka.<br>To było po północy.<br>Cała wieś objęta była czerwonym, trzęsąc ym się światłem.<br>Po śniegu biegały czarne cienie, dusił gorzki zapach. Było strasznie.<br>Zewsząd trzaskał ogień.<br>Ludzie uciekali zadyszani, nie mówili słowa do siebie, biegli nie wiadomo dokąd, bo na skrajach i ścieżkach karabiny maszynowe podcinały nogi biegnącym.<br>Stare kobiety, nie rozumiejąc wielu spraw, powynosiły święte obrazy i żegnały nimi ogień