Mama "kurze" z ważniejszych mebli. Po porannej toalecie (mycie, czesanie, skromny makijaż) wychodziła z domu po "sprawunki" (nie mylić z zakupami żywnościowymi, bo te robiła służąca), lub na spacer. Po obiedzie lektura i ulubione zajęcie - "rozmyślanie o szarej godzinie". Często też spod jej palców płynęły walce i mazurki Chopina, chociaż z biegiem lat ustępowała coraz częściej miejsca przy pianinie córce. Dziadek Stanisław, ojciec mamy, już się na Wiejskiej prawie nie pojawiał, a wkrótce miało go w ogóle zabraknąć. Nigdy nie usłyszałem, do jakich utworów skrzypcowych akompaniowała mu córka. Częstszym gościem mamy bywała babcia, młodsza dużo od męża, aż po koniec lat dwudziestych