Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
Bohu.
- Ech, jak tysiąc razy do Ameryki.
- Ciebie koncy, mów, mów dalej. Okrągła z natury twarz Salisza była niezdrowo zaczerwieniona. Słuchał łapczywie, a oczy jego krążyły nieustannie w swoich orbitach. Wykonywał jakieś dziwne, gorączkowe ruchy: potrząsał barkami, chwytał się za sczerniałe od torfu stopy, wiercił się w miejscu, kolebiąc tułowiem z boku na bok. W nieoczekiwanych momentach chichotał nagle z lubością i kazał sobie po dwakroć powtarzać najbłahsze informacje. Kiedy wyczuwał, że Polek zbliża się do pointy, pytał o rzeczy, które były na początku, a które przecież doskonale pamiętał. Okazywał wszystkie cechy nałogowca. W końcu jednak i wiedza, i pomysłowość Polka musiały
Bohu.<br>- Ech, jak tysiąc razy do Ameryki.<br>- Ciebie koncy, mów, mów dalej. Okrągła z natury twarz Salisza była niezdrowo zaczerwieniona. Słuchał łapczywie, a oczy jego krążyły nieustannie w swoich orbitach. Wykonywał jakieś dziwne, gorączkowe ruchy: potrząsał barkami, chwytał się za sczerniałe od torfu stopy, wiercił się w miejscu, kolebiąc tułowiem z boku na bok. W nieoczekiwanych momentach chichotał nagle z lubością i kazał sobie po dwakroć powtarzać najbłahsze informacje. Kiedy wyczuwał, że Polek zbliża się do pointy, pytał o rzeczy, które były na początku, a które przecież doskonale pamiętał. Okazywał wszystkie cechy nałogowca. W końcu jednak i wiedza, i pomysłowość Polka musiały
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego