się to w tym wypadku, bo matka Słonia i jego brata, zwanego Peryklesem, była Żydówką. Praktykowała medycynę. Z wyznania Słoń był ewangelikiem i kiedy mieliśmy lekcje religii, on miał godzinę wolną. Duży, trochę przygarbiony i jakby niezgrabny, małpio obrośnięty na piersiach i brzuchu, Słoń był miły w obcowaniu, bo mistrz z cicha pęk humoru. Jego kuzynami byli poeta Jerzy Zagórski (ten z "Żagarów") i socjalista Wacław, również synowie adwokata, ale z Wołynia.<br> Słoń w szkole był jednym z moich najbliższych kompanów. A następnie należeliśmy razem do Klubu Włóczęgów i odbyliśmy słynną wyprawę kanadyjką do Paryża, o czym gdzie indziej pisałem. Moja myśl