mi skronie. Czyn, czyn, gdzie jest mój Czyn? Nie ma czynu. Ale piętro wyżej słychać było kroki policjanta. Nie ma czynu, ale jest jeszcze policjant niemiecki. Ha, został jeszcze policjant niemiecki. On odpłaci moją daninę wobec czynu. Począłem się skradać ku górze, podczas gdy pieśń przycichła i szemrała tylko jakby z dala, spoza jakichś łąk i pól, spoza dalekich lasów, osłoniętych wieczorną mgłą i dymami pastewnych ognisk.<br>Policjant chodził spokojnie i latarką, zawieszoną na guziku, rozpraszał ciemności przed sobą. Zdjąłem buty i poszedłem na palcach za nim. Dzieliło mnie już od niego ze dwadzieścia centymetrów. Wystarczyło ręce wyciągnąć, on szedł, a ja