Typ tekstu: Książka
Autor: Gałczyński Konstanty Ildefons
Tytuł: Poezje
Rok wydania: 1994
Rok powstania: 1936
przecież nie jest znużenie. To obłok wiosenny gruby,
który nadpłynął z łąk i oczy zasnuł, i zgasł...
Ach, nie utrzymać tych rąk! Do nowych śmieją się
mocne cheruby.

Kiedyś nadejdzie jesień. Świat nam się mniejszy ukaże,
a za to dzieła wyrosną i usną jak olbrzymy.
Pójdziemy wtedy za miasto i z dala popatrzymy
na dni nie zmarnowane i noce wolne od marzeń.

Tylko trzeba się przemóc. Musimy. Jeszcze goręcej!
Skrzydlate są nasze konie i żłoby złote, i obrok.
Ty słyszysz? Muzyka idzie: to w nas tak dźwięczy i dźwięczy
potężna dobroć.

Naszym żonom daj oczy szafirowe,
niech mają srebrne palce i suknie
przecież nie jest znużenie. To obłok wiosenny gruby,<br>który nadpłynął z łąk i oczy zasnuł, i zgasł...<br>Ach, nie utrzymać tych rąk! Do nowych śmieją się<br>mocne cheruby.<br><br>Kiedyś nadejdzie jesień. Świat nam się mniejszy ukaże,<br>a za to dzieła wyrosną i usną jak olbrzymy.<br>Pójdziemy wtedy za miasto i z dala popatrzymy<br>na dni nie zmarnowane i noce wolne od marzeń.<br><br>Tylko trzeba się przemóc. Musimy. Jeszcze goręcej!<br>Skrzydlate są nasze konie i żłoby złote, i obrok.<br>Ty słyszysz? Muzyka idzie: to w nas tak dźwięczy i dźwięczy<br>potężna dobroć.<br><br>Naszym żonom daj oczy szafirowe,<br>niech mają srebrne palce i suknie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego