się wodą, parskając i prychając, młode, rozkwitłe do miłości. <br>Wiele z nich pożegnało onegdaj swoich mężczyzn, trzydziestu sześciu, którzy odjechali do wojska. Niebawem miał ich wchłonąć front. Odprowadzały ich do pociągu wszystkie prócz Nastii, żołnierskiej wdowy, uważały przesądne, że Nastia nieszczęście przynosi, jakby miała złe oczy. Zabroniły Nastii nawet patrzeć z dala, więc poszła samotna do opustoszałego baraku. Pożegnanie obfitowało w rozpaczliwe chwile, zwłaszcza gdy Łarysa jak płaczka z rozpuszczonymi włosami uczepiła się Stiopy i trzeba ją było przytrzymać siłą, aby Stiopa mógł wejść do wagonu. Bluźniła strasznie. Podziałało to na inne kobiety, zamiast ją uciszyć, podniosły jazgotliwy lament. "Jakut-Pasza" z