zielonym sari, z baniastym naczyniem na głowie, przyklękała na środku szosy, uniosła dłonie ruchem pełnym wdzięku. Bransolety miotały ogniem, brzękały dzwoneczki, którymi miała opasane kostki u nóg.<br>Terey nacisnął klakson.<br>Obejrzała się przelękniona i sfrunęła na krawężnik.<br>- Stań. Chcę ją sfotografować - prosiła Margit. - Tak pięknie tańczyła...<br>- Wolałbym, żebyś ją oglądała z daleka, ale podejdź, zobacz, co robi.<br>Zatrzymawszy wóz na skraju drogi, ze złośliwym zadowoleniem patrzył, jak Margit podchodzi do dziewczyny, pokazuje na migi, że chciałaby zrobić zdjęcie, tamta się broni, zasłaniając twarz gwałtownie, naczynie spada i ciemne grudy wysypują się na szosę.<br>- Ostrzegałem - otworzył drzwiczki - dobrze ci tak, słuchaj starszych.<br>- Ona