ogarniał wstęgę rzeki połyskliwą i bukietami drzew zdobną, falujące, różnobarwne łany zbóż i koniczyn, osiedla ludzkie w wąwozach stulone, do glinianych, stromych zboczy przywarte ufnie. Tu i ówdzie większe skupiny drzew wskazywały dwór, plebanię, bogatszy sad gospodarski lub lasek. <br>- A kościół to w jakiej wsi? - zapytała Henrysia, wskazując różowy fronton, z daleka widny na tle starych drzew. <br>Stefka chętnie podjęła rozmowę. Opowiedziała dokładnie o kościele i plebanii, wymieniła szereg nazw wsi dojrzanych i rozwiodła się szeroko o szkole, co się bieliła ponad wsią, duża i świeżo zbudowana, pod czerwonym dachem. <br>Na łące przyjaźń zacieśniła się bardzo. Już się Henrysia nie bała mówić