w ustronnych chatach, dawali nam jeść, pozwalali, przenocować, znali nas. Jeśli ktoś obcy się zbliżał, zamykaliśmy się w pustej izbie, w której znajdowało się na ogół tylko łóżko, jedno, ale wielkie, że mogliśmy <page nr=14> się wszyscy w nim zmieścić, się wszyscy w nim zmieścić, a drzwi do takiej izby zasuwało się z drugiej strony szafą.<br>Pewnego dnia, kiedy jeszcze byliśmy w Głęboczycy, zjawiła się u naszego gospodarza ciotka Itka. I wtedy dowiedzieliśmy się - od gospodarza, a nie od ciotki, bo ciotce nie powiedziano, że my jesteśmy - że dziadek i babka nie chcieli się schować i poszli do pociągu. Mówili, że są za starzy i