sklepienie, na jednym słupie podtrzymują cały zamek. <br>A opasłe Krzyżaki śmiały się, strzegąc bramy od wariata, bo wariatem był chyba ten szalony człowiek, który, przywiózłszy żelazo na sprzedaż i otrzymawszy za nie zapłatę, śmiał się dopominać o jakieś skarby, o złoto, którego nikt nie widział; właśni jego flisacy świadczyli, że z gór przywieźli żelazo. <br>Pohańbiony, oszukany, pijany gniewem i grozą rosnących z każdą chwilą wyrzutów sumienia, wrócił Wydżga do kraju. Ale nie dowlókł się już w Pieniny; na próżno czekały go tam złotodajne pieczary, krwią zabitych ofiar poznaczone. Legł zmożony chorobą, a bardziej jeszcze walką wewnętrzną. Ubogi domek rolnika dał mu przytułek