młoda panna. <br>Urodziła jedno dziecko i nic. Rozeszło się po kościach. Po pigułkach wróciła do normy. Urodziła drugie i zaczęły się przykre zmiany. Przytyła i waga jak na złość nie chciała spadać. Aż poprosiła Tadka, żeby ją wymienił, bo źle waży. Tadek wymienił, ale co z tego. Potem to już z górki. Tyła w oczach. Zwłaszcza w oczach Tadka. Bolało go to i strasznie krew psuło, ale się tylko na razie pytał grzecznie - Czy ty aby nie tyjesz?, a ona, że nie, coś ty, coś ci się zdaje, gdzie tam - wypierała się jak mogła, a wieczorem przed snem szła do łazienki, bo