obracają się w popiół moje nadzieje, pomyślał. Niewczesne zresztą, bezsensowne i płonne. Może to więc i lepiej, że stało się tak, jak się stało. <br>Przeor wstał. <br>- Idź do szafarza - rzekł krótko i sucho. - Niechaj cię nakarmi i napoi. Potem zaś pokwapisz się do naszego kościoła. Tam spotkasz się z tym, z kim powinieneś. Rozkazy będą wydane, będziecie mogli opuścić klasztor bez przeszkód. Kanonik Beess w swym liście podkreślił, że obaj udajecie się w daleką podróż. Od siebie dodam, że bardzo dobrze, że w daleką. Byłoby, dodam, wielkim błędem wyjeżdżać zbyt blisko. I wracać zbyt rychło. <br>- Dziękuję waszej wielebności... <br>- Nie dziękuj. Jeśli zaś któregoś