jest naturą, a "<q>przestrzeń kultury zakreśla zachowanie i działanie ludzkie, a zwłaszcza tego działania rezultaty</>". Pięknie, ale trzeba by jeszcze ustalić, co dokładnie znaczy "kultura niemieckojęzyczna" i... w tym miejscu zaczynają się schody, bo powiedzieć, że chodzi o twórców niemieckich, austriackich i niemiecko-szwajcarskich można jedynie dziatwie szkolnej i to z klas młodszych, bo starsi uczniowie zaraz zaczną wysuwać zastrzeżenia. Miejsce urodzenia, oczywiście, nie jest decydujące, ale też "socjalizacja kultury", którą szermuje prof. <name type="person">Orłowski</name>, niczego do końca nie wyjaśnia. Po niemiecku pisali <name type="person">Łotysze</name> i <name type="person">Estończycy</name>, <name type="person">Czesi</name> i <name type="person">Polacy</name>, <name type="person">Węgrzy</name> i <name type="person">Rosjanie</name>. W tyglu niemieckiej kultury uformowało się również wielu uczonych i artystów