wprost ku drzwiom, szepnęła przerażonym głosem:<br>- Na miłość boską, nie otwieraj, Jureczku! - Bo co? - rzucił ostro.<br>Ciotka Fela w popłochu cofnęła się pośpiesznie do kuchni. Rannym gościem okazał się Kotowicz. W jasnym garniturze i w jasnym kapeluszu, miał rękawiczki również jasne, zamszowe. W prawej dłoni trzymał staroświecką laskę zakończoną gałką z kości słoniowej.<br><page nr=216> - O, jakże się cieszę, że to pan mi otwiera, drogi panie Jerzy! - zawołał. - Mały interes, jeśli pan pozwoli. Przepraszam za tak wczesne najście...<br>Szretter uprzejmie się uśmiechnął:<br>- Proszę bardzo, pan pozwoli, panie dyrektorze. Ojciec jeszcze leży, ale zaraz mu powiem.<br>Kotowicz zdjął kapelusz i ostrożnie się wsunął do środka