czarne, piękne włosy, chirurg powiedział czule: - Przepraszam, że ci o tym przypominam! - I Rebeka zaczęła płakać. Odrzuciła głowę w tył i drobne. fiołkowe łzy spływały z początku po skroniach, potem wzdłuż uszu, ciekły po kościach szczęk i kapały na szyję i ramiona. Twarz jej pozostawała nieruchoma i tylko dolna warga z lekka drgała. Warga wydała się spuchnięta, zatraciła wyraźne kontury, kraśniała rozlaną, wzruszającą plamą.<br>Na ogół kobiece łzy nigdy nie odbierały chirurgowi siły, przeciwnie, wzbudzały w nim chęć do jakiegoś protestu: było to nieodpartym dowodem dobroci i miękkości jego charakteru .<br><page nr=207><br>Bał się własnego rozczulenia, bo wiedział, że grozi mu niechybną zgubą, zatraceniem