leżał na wznak. Twarz miał bladą, bez kropli krwi, oczy przymknięte. Można było sądzić, że śpi lub umarł. Tylko nerwowe drganie lewej powieki zdradzało, że starzec nie śpi, lecz czuwa. Siwa, wspaniała jego broda była zmierzwiona i zlepiona krwią. Polluks leżał na boku, odwrócony do niego plecami. Tunikę miał porozrywaną, z lewego ramienia spływała krew, znacząc krętą dróżkę na deskach pokładu.<br>Korsarze patrzyli na nich obojętnie, jak zapewne zawsze patrzyli na przewożone worki pszenicy czy sztaby miedzi.<br> Podróż trwała niedługo. Zbliżał się wieczór i korsarze spieszyli się, aby przed nocą wrócić do swoich. Wreszcie ujrzeli umocnione wałem z kamieni i piasku brzegi