Alicja jakby się zachłysnęła. Jej uczucia dla Bobusia zawsze były dla mnie w pełni zrozumiałe, teraz zaczęłam je wręcz podzielać. Nie o moim, co prawda, skąpstwie Bobuś rozsiewał wieści i nie mnie szkalował, ale wdzięk jego dowcipu obudziłby protest nawet w zmurszałym kamieniu!<br>- Daj mu te ogórki - szepnęłam do Zosi z naciskiem.<br>Zosia spojrzała na mnie, na ogórki, na Bobusia i zawahała się.<br>- Ależ, Bobusiu, dajże spokój - powiedziała Biała Glista z przekąsem. - Może Alicja chowa te ogórki dla siebie. Tu tak trudno o ogórki!<br>W oczach Zosi nagle mignęło szaleństwo. Bez słowa, z jakąś dziką zachłannością, zdjąwszy pokrywę ze słoja, zaczęła wyciągać