ta zaszedł i na Wołyń daleki, skąd ja, Kaźmirku, lat temu prawie cztery dziesiątki spod szubienicy uciekłem...<br><page nr=168> Kazimierz słuchał z uwagą. Pierwszy to raz widział Derkacza tak wymownym - - <br>- Byłem ja we Francji... - ciągnął kowal. - Inny tam naród, inne porządki i prawa niż u nas... Ale nie myśl, Kaźmirku, że to z niczego przyszło albo z czyjej wielmożnej jaśniepańskiej łaski!... Wiem, bo mi ludzie tameczni powiadali, jak było! A było tam dawniej źle...<br>może jak u nas, maże ta i lepiej trochę, ale - źle... Bez praw żył naród pospolity, uciemiężony i w nędzy, podatkami do cna wyciskany... Aż się raz zrobił rozruch okropny