Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
i witaminą C. Wyłuskał jedną tabletkę i połknął, popijając wapnem. Za chwilę zaśnie, by obudzić się w południe i zadrwić z nocnego koszmaru.
To najważniejsza chwila - wyciszyć się, pozwolić, by lek zaczął działać. Delikatnie naciągnął kołdrę i przymknąwszy powieki, starał się o niczym nie myśleć... Już dobrze... Fala spokoju biegła z oddali. Zygmunt musiał przyczaić się i skoczyć w odpowiednim momencie, popłynąć w ciepłą otchłań jak na desce serfingowej... Jeszcze chwila... Spokojnie... Nie myśleć... Oddychać swobodnie... Nagle, cholera! cholera! nagle ubzdurał sobie, że ta ciepła otchłań to Morze Martwe. Typowe rozdwojenie cierpiących na bezsenność - jedna część Zygmunta pragnęła zasnąć czym prędzej, druga
i witaminą C. Wyłuskał jedną tabletkę i połknął, popijając wapnem. Za chwilę zaśnie, by obudzić się w południe i zadrwić z nocnego koszmaru.<br>To najważniejsza chwila - wyciszyć się, pozwolić, by lek zaczął działać. Delikatnie naciągnął kołdrę i przymknąwszy powieki, starał się o niczym nie myśleć... Już dobrze... Fala spokoju biegła z oddali. Zygmunt musiał przyczaić się i skoczyć w odpowiednim momencie, popłynąć w ciepłą otchłań jak na desce serfingowej... Jeszcze chwila... Spokojnie... Nie myśleć... Oddychać swobodnie... Nagle, cholera! cholera! nagle ubzdurał sobie, że ta ciepła otchłań to Morze Martwe. Typowe rozdwojenie cierpiących na bezsenność - jedna część Zygmunta pragnęła zasnąć czym prędzej, druga
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego