Typ tekstu: Książka
Autor: Dygat Stanisław
Tytuł: Jezioro Bodeńskie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1946
by temu zaradził, a ja tylko dlatego, że mogę znieść, muszę cierpieć. Nogi mam na materacu i włosie mnie drapie w pięty. Czy to jest sprawiedliwość? Ja już mam tego dosyć, ja jak inni chcę nie znosić różnych rzeczy. - Tu pan Pociejak westchnął, po czym machnął ręką i położył się z powrotem.
To jego wystąpienie tak nas zdumiało, że zapanowało ogólne milczenie, aż wreszcie po chwili pan Wildermayer poradził dobrotliwie, żeby pociągnąć prześcieradło tak, aby krótsze było od strony poduszki, która zasłoni lukę. Ale pan Pociejak żachnął się, zdenerwowany.
- Nie chcę. Właśnie niech drapie w pięty.
Już do końca wieczoru milczeliśmy zdumieni
by temu zaradził, a ja tylko dlatego, że mogę znieść, muszę cierpieć. Nogi mam na materacu i włosie mnie drapie w pięty. Czy to jest sprawiedliwość? Ja już mam tego dosyć, ja jak inni chcę nie znosić różnych rzeczy. - Tu pan Pociejak westchnął, po czym machnął ręką i położył się z powrotem.<br>To jego wystąpienie tak nas zdumiało, że zapanowało ogólne milczenie, aż wreszcie po chwili pan Wildermayer poradził dobrotliwie, żeby pociągnąć prześcieradło tak, &lt;page nr=176&gt; aby krótsze było od strony poduszki, która zasłoni lukę. Ale pan Pociejak żachnął się, zdenerwowany.<br>- Nie chcę. Właśnie niech drapie w pięty.<br>Już do końca wieczoru milczeliśmy zdumieni
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego