dopóki władze nie przyjmą naszych warunków. Ten z dołu, na szpicy, zasalutował, znaczy przyjął odpowiedź - i stuknąwszy obcasem, zrobił w tył zwrot. Odmaszerowali.<br>- Cegły na górę! - zawołał Szczęsny.<br>Cegły do murowania ścian kanałowych leżały na brzegu wykopu. Poszły teraz z rąk do rąk na szczyt barykady. Układano je sobie poręcznie, z prawej strony, na sztorc, ustawiano się w rzędy, opadające stromo ku Żabiej, aby tylne szeregi mogły ciskać przez głowy następnych.<br>Wierzeje strażackie jęknęły w zawiasach. Wszyscy zamarli czekając - co wyjdzie stamtąd? Jak przed smoczą jamą. Naraz z czeluści tych załomotało i raźno wychodzić poczęła na Żabią czarna stonoga, najeżona kolcami, z łuską