i policjant wyczuwał we mnie łatwą ofiarę, zbłąkanego wędrowca, pełnego wątpliwości i szukającego desperacko odpowiedzi.<br>- Pozwalamy krewnym wykonywać wyroki śmierci na zabójcach ich najbliższych. Gdybym był lekarzem, bez wahania odjąłbym rękę złodziejowi. Czy uwierzy mi pan, gdy powiem, że te tysiące ludzi przychodzących na stadion oglądać egzekucje nie czyniły tego z przymusu czy nudy, ale z chęci ujrzenia, jak sprawiedliwości staje się zadość - mówił. - Publiczne kaźnie szokują pana, nieprawdaż? A czy był pan tak samo oburzony, kiedy w moim kraju codziennie ginęły dziesiątki ludzi? Nie na szubienicach, ale na polu bitwy, a ich zabójcy pozostawali bezkarni? Sprawiliśmy, że każdy, kto zabija, może