przysłuchująca się wtedy naszej rozmowie, wygłosiła swą słynną ripostę: "Nie, nie, proszę pana, mamy łazienkę".<br>- Słuchaj, stary, miałbym do ciebie prośbę - kontynuował tymczasem Czesio. - Zlikwidowałem interesy i szukam pracy w mediach. Nie masz czegoś na oku?<br>Tak się złożyło, że miałem. Ja w ogóle mam wiele na oku.<br>Czesio przedstawił zaś taką listę nieszczęść, aż po niespłacony kredyt włącznie, że dopadłem Kazika, poręczyłem głową, dałem mu weksel na uczciwość Czesia i tak oto załatwiłem pracę.<br>- Dzięki, stary, na ciebie zawsze można liczyć - ucieszył się, gdy mu o tym powiedziałem, Czesio. - Zapraszam was na kolację, tylko nie wymawiajcie się, że nie macie