Cię w drzwiach, że podejdziesz do mnie, przytulisz się i może spróbujesz coś wyjaśnić, coś opowiedzieć, ale ją zasłonię Ci usta i nie będziemy o tym rozmawiać, ani teraz, ani nigdy. Leżałam tak i nasłuchiwałam, a każdy hałas na klatce schodowej ożywiał mnie, oblewał mnie ciepłem, po to tylko, aby za chwilę przynieść rozczarowanie. Pomyślałam nagle, że może stoisz pod drzwiami, że może się boisz i sterczysz tam z kluczami w ręce, na rozstaju, nie wiedząc, czy zostać, czy jednak odejść, więc pobiegłam do drzwi i uchyliłam je, ale Ciebie tam nie było, więc usiadłam <page nr=82> przy tych drzwiach i otwierałam je jeszcze