Typ tekstu: Książka
Autor: Krystian Lupa
Tytuł: Podglądania
Rok: 2003
zażenowani. Nikt drugiemu nie daje okazji do przekroczenia. Tylko tyle, ile wypada. A może jeszcze mniej. Powroty były inne... Mama, często ponad siły wyczerpana, słabła przy drodze w górę. Dołączały się różne dolegliwości. Stawało pod znakiem zapytania - czy dojdzie. A również smutne myśli... zapadało milczenie. Wysilony oddech, postękiwania. Flora szła za nami

ponuro. Obserwowałem wtedy mamę. Czyniłem ważne, trwożne obserwacje. Porównywałem. Robiłem rachunki pomiędzy nadzieją a zwątpieniem. Na tym nieprzyjemnym, poziomym, śmierdzącym odcinku nachodziło nas - jakby wlewało się wprost do ciał - poczucie bliskości domu, czekająca herbata, może gra w żolika... Coś tajało, stan mamy okazywał się lepszy, niż mogłem przed chwilą przypuszczać
zażenowani. Nikt drugiemu nie daje okazji do przekroczenia. Tylko tyle, ile wypada. A może jeszcze mniej. Powroty były inne... Mama, często ponad siły wyczerpana, słabła przy drodze w górę. Dołączały się różne dolegliwości. Stawało pod znakiem zapytania - czy dojdzie. A również smutne myśli... zapadało milczenie. Wysilony oddech, postękiwania. Flora szła za nami<br> &lt;page nr=18&gt;<br> ponuro. Obserwowałem wtedy mamę. Czyniłem ważne, trwożne obserwacje. Porównywałem. Robiłem rachunki pomiędzy nadzieją a zwątpieniem. Na tym nieprzyjemnym, poziomym, śmierdzącym odcinku nachodziło nas - jakby wlewało się wprost do ciał - poczucie bliskości domu, czekająca herbata, może gra w żolika... Coś tajało, stan mamy okazywał się lepszy, niż mogłem przed chwilą przypuszczać
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego