uczyńże przynajmniej jedno, co możesz. Słyszałam, jakeś idąc śliczne wygrywał piosneczki, zagrajże i mnie z jedną, ze dwie jakie, to zapomnę choć na chwilę o mojej srogiej niedoli. <br>To mówiąc zjawisko niewieście spojrzało Jankowi w oczy tak miłosiernie, prosząc, że chociaż dowiedziawszy się o jej godności rad by wziąć nogi za pas i drapnąć do domu, nie mógł się oprzeć milczącemu błaganiu i podstroiwszy skrzypce, zaczął grać jej <orig>kwoli</> śliczną piosenkę. <br> Choćbyś ty jeździł we dnie i w nocy, <br>Choćbyś wyjeździł koniowi oczy, <br>Tak ja twoją nie będę!<br> Bona słuchała z zachwyceniem. Ach! Bo i któż by słuchać mógł bez niego tej