Na dodatek jesteśmy poza NEti. Trzymaj się, Nicholas: kolejna ciężka bitwa o kompetencje. <br>Fałszywie ją jednak odczytał. <br>- To my znajdujemy się na linii ognia - powiedziała, oderwawszy wreszcie plecy od drzwi. - Nie waszyngtońskie koterie, nie Kapitol, nie ty i tobie podobni najemnicy, Hunt. Pierwsze uderzenie pójdzie tutaj, na Bunkier. Na nas - zaakcentowała. - Na mnie. Słyszysz? <br>- Ależ pani generał - zaczął Nicholas, unosząc ręce w obronnym geście - to nie zależy ode mnie, nie ja przydzielam braciszków, proszę się zwrócić do pana Bronsteina... <br>- Pan Bronstein należy do innego klubu - warknęła. - Pan Bronstein gra w inną grę, pieprzony prowokator, nie wiem, na co on liczy, na