Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Głos Wielkopolski
Nr: 30/12
Miejsce wydania: Poznań
Rok: 1998
jest świadom, że nie stać obecnie Gniezna i innych miast na stworzenie takiego centrum, ale jest możliwe uruchomienie na początek chociażby domu dziennego pobytu. Ludzie w każdym wieku potrzebują życia towarzyskiego. To widać na oddziale. Trafiają tu nie tylko osoby samotne, ale i te, które mieszkają w rodzinach. Jednak ich zabiegane dzieci, pracujące po kilkanaście godzin dziennie, nie mają czasu na dłuższe pogawędki z babcią czy dziadkiem, którzy z różnych powodów nie mogą samodzielnie opuszczać mieszkania. W szpitalnej świetlicy spotykają się wszyscy chorzy, którzy wstają z łóżka. Gwar ich rozmów rozlega się przez całe dnie.
GRAŻYNA KOCZOROWSKA
jest świadom, że nie stać obecnie Gniezna i innych miast na stworzenie takiego centrum, ale jest możliwe uruchomienie na początek chociażby domu dziennego pobytu. Ludzie w każdym wieku potrzebują życia towarzyskiego. To widać na oddziale. Trafiają tu nie tylko osoby samotne, ale i te, które mieszkają w rodzinach. Jednak ich zabiegane dzieci, pracujące po kilkanaście godzin dziennie, nie mają czasu na dłuższe pogawędki z babcią czy dziadkiem, którzy z różnych powodów nie mogą samodzielnie opuszczać mieszkania. W szpitalnej świetlicy spotykają się wszyscy chorzy, którzy wstają z łóżka. Gwar ich rozmów rozlega się przez całe dnie.&lt;/&gt;<br>&lt;au&gt;GRAŻYNA KOCZOROWSKA
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego