Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
Zapomniałem tylko, taka mać, nazwy. A ty nie pamiętasz?
- Nie. Ja nie czytałem.
- Może to pisało w gazecie, a może w książce. Nie, książek nie czytam, pewnie w gazecie. Ciekawość, gdzie może to być? Pasemko suchej, sypkiej czerwieni wysunęło się zza horyzontu. Cienkie pióra obłoków fosforyzowały delikatną zielenią. Gdzieś w zabudowaniach odezwał się kogut. Posłuchał z uwagą swego wilgotnego, jakby zakatarzonego głosu i zapiał powtórnie.
- Szara, biała, znowu będzie dzień - zachrypnął pan Staś i jął kręcić nową bankrutkę.
- To ja już pójdę. Teraz mnie nie chwycą.
- Możesz iść. Koło mnie na pewno nie przejdą. Polek ruszył ulicą Młynową. W niektórych zabudowaniach
Zapomniałem tylko, taka mać, nazwy. A ty nie pamiętasz?<br>- Nie. Ja nie czytałem.<br>- Może to pisało w gazecie, a może w książce. Nie, książek nie czytam, pewnie w gazecie. Ciekawość, gdzie może to być? Pasemko suchej, sypkiej czerwieni wysunęło się zza horyzontu. Cienkie pióra obłoków fosforyzowały delikatną zielenią. Gdzieś w zabudowaniach odezwał się kogut. Posłuchał z uwagą swego wilgotnego, jakby zakatarzonego głosu i zapiał powtórnie.<br>- Szara, biała, znowu będzie dzień - zachrypnął pan Staś i jął kręcić nową bankrutkę.<br>- To ja już pójdę. Teraz mnie nie chwycą.<br>- Możesz iść. Koło mnie na pewno nie przejdą. Polek ruszył ulicą Młynową. W niektórych zabudowaniach
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego