Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
po dzielnicy. A te charty to po prostu ochrona. Facet chyba nie chciał na początek zapoznawać się z nocnym folklorem. To tyle. I co?
- I nic. Chcesz się załapać na kasę? Oczy ci się świcą jak te adidasy. Co, już nie będziesz chałturzył na schodach? - zakpił Zygmunt.
- A, daj spokój! - żachnął się Rubin. - Robię miejsce dla innych, jak chcą, niech się szmacą i zabijają dla kasy. Ja już wybrałem. Zdilejtowałem przeszłość. Niczego więcej mi nie trzeba - klepnął pudło gitary.
- Coś cię ta sztuka nie rozpieszcza.
- Spadaj. Od pieszczot jest kto inny - uciął Rubin.
Resztę piwa dopili w milczeniu.
Tymczasem kelnerka prawie że
po dzielnicy. A te charty to po prostu ochrona. Facet chyba nie chciał na początek zapoznawać się z nocnym folklorem. To tyle. I co?<br>- I nic. Chcesz się załapać na kasę? Oczy ci się świcą jak te adidasy. Co, już nie będziesz chałturzył na schodach? - zakpił Zygmunt.<br>- A, daj spokój! - żachnął się Rubin. - Robię miejsce dla innych, jak chcą, niech się szmacą i zabijają dla kasy. Ja już wybrałem. Zdilejtowałem przeszłość. Niczego więcej mi nie trzeba - klepnął pudło gitary.<br>- Coś cię ta sztuka nie rozpieszcza.<br>- Spadaj. Od pieszczot jest kto inny - uciął Rubin.<br>Resztę piwa dopili w milczeniu.<br>Tymczasem kelnerka prawie że
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego