Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
z dwóch par podartych portek można uszyć jedne całe i tak samo z koszulami i kurtkami na zimę, a już tam u nich w posiołku znajdzie się jakaś dobra dusza, poczciwa samotna kobieta, która mu to pozaszywa i ponaprawia,
- Wracałem do naszego posiołka wczesnym wieczorem, las jeszcze płonął w blasku zachodzącego słońca, szedłem w tę czerwień, choć tyle jeszcze dzieliło od jesieni, i widziałem, jak z wolna przygasa, i wraca pierworodna zieleń listowia, i nim dzień rozpłynął się w mroku, siedziałem w izbie tioti Lidy, znajomej Rufka, a ona, z ręką w moich włosach, szeptała:
- On wierniotsia, obiazatielno wierniotsia żyw!
i
z dwóch par podartych portek można uszyć jedne całe i tak samo z koszulami i kurtkami na zimę, a już tam u nich w posiołku znajdzie się jakaś dobra dusza, poczciwa samotna kobieta, która mu to pozaszywa i ponaprawia,<br>- Wracałem do naszego posiołka wczesnym wieczorem, las jeszcze płonął w blasku zachodzącego słońca, szedłem w tę czerwień, choć tyle jeszcze dzieliło od jesieni, i widziałem, jak z wolna przygasa, i wraca pierworodna zieleń listowia, i nim dzień rozpłynął się w mroku, siedziałem w izbie tioti Lidy, znajomej Rufka, a ona, z ręką w moich włosach, szeptała:<br>- On wierniotsia, obiazatielno wierniotsia żyw!<br>i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego