wyrzekał, bo widocznie do milczenia nigdy nie dorosłem.<br> Tak i wtedy to jego milczenie zmęczyło mnie tylko i zdało mi się nie<br>na moje siły. Pragnąłem jakichś słów, byle jakich, byle słów, w słowach<br>widziałem jedyny ratunek na to nasze rozstanie, bo tylko słowa, choć<br>ułomne, mogły nas dla siebie zachować. I rzekłem, co mi się<br>przypomniało:<br> - Kiedy wrócę, nauczę cię czytać i pisać.<br> Ale raptem zląkłem się tych słów, że go zabolały. Przyjął je jednak i<br>powiedział:<br> - Nie trzeba, synu. Niech zostanie, jak jest. Tak jest najlepiej.<br> - Nauczę cię, zobaczysz - powiedziałem zuchwale.<br> Spojrzał wtedy na słońce i rzekł:<br> - Chodźmy, czas