Typ tekstu: Książka
Autor: Buczkowski Leopold
Tytuł: Czarny potok
Rok wydania: 1986
Rok powstania: 1957
tylne siedzenie i zamknął oczy, nie chciał widzieć ziemi.
Zaczął sobie zdawać sprawę z tego, co już zaszło i co jeszcze czeka pozostałe dzieci.
Śmierć porastała dokoła.
Kiedy wrócił, wnuka już nie było.
Kobiety, siedząc na progu, nasłuchiwały.
U grabarza bili szyby.
Raz nocą zapukał ktoś do szyby, czyjeś kroki zachrupotały pod drzwiami.
- Kto? - Narzuciłem kożuch, stanąłem w sieni przygotowany na wszystko.
- Tombak jestem - odkaszlał za drzwiami.
- To wy. - Ja, wiadoma rzecz. W drodze jestem.
But nogę skaleczył przewinąć by trzeba...
A to, jakby pan pozwolił, wypocząłbym trochę i rano poszedł w swoją drogę.
Ach, Boże! Wtoczył się ciężki do izby
tylne siedzenie i zamknął oczy, nie chciał widzieć ziemi.<br>Zaczął sobie zdawać sprawę z tego, co już zaszło i co jeszcze czeka pozostałe dzieci.<br>Śmierć porastała dokoła.<br>Kiedy wrócił, wnuka już nie było.<br>Kobiety, siedząc na progu, nasłuchiwały.<br>U grabarza bili szyby.<br>Raz nocą zapukał ktoś do szyby, czyjeś kroki zachrupotały pod drzwiami.<br>- Kto? - Narzuciłem kożuch, stanąłem w sieni przygotowany na wszystko.<br>- Tombak jestem - odkaszlał za drzwiami.<br>- To wy. - Ja, wiadoma rzecz. W drodze jestem.<br>But nogę skaleczył przewinąć by trzeba...<br>A to, jakby pan pozwolił, wypocząłbym trochę i rano poszedł w swoją drogę.<br>Ach, Boże! Wtoczył się ciężki do izby
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego