Jargusza ujęło od pierwszego wejrzenia. Czyżby sprawdzała się klasyczna definicja sztuki, która mówi, że prawdziwa sztuka wzrusza, oburza, zachwyca... Jakiekolwiek bowiem przytoczymy teorie, przy bliższym spojrzeniu na obrazy Piotra Jargusza wyłania się obraz świata ujętego w symboliczne zapisy - świata pełnego zdarzeń - często dramatycznych - i barw. Są też rysunki, niemal abstrakcyjne, zachwycające cienką, nieprzegadaną i <orig>wycezylowaną</> linią. Potwierdza to zresztą sam artysta. - Dążę do obrazu syntetycznego, możliwie jak najbardziej oszczędnego w środkach. Staram się malować na dużych powierzchniach, jest to moja wobec siebie prowokacja, skłaniająca do podejmowania szybkich decyzji. Malowanie jest świadomym dążeniem do ładu. Lubię radość tego poszukiwania. Dlatego nie przestanę