nim trzymano. Pomalował połowę twarzy, szyję, zewnętrzną część rąk i uchwyt swego noża szkarłatem, co leżało w obyczaju plemienia, gdy Seminole podejmowali zdecydowane postanowienie o walce i zniszczeniu... Dał znak, by położyć go na posłaniu, a potem wolno wyciągnął swój nóż do skalpowania z pochwy u wojennego pasa i kurczowo zacisnął na jego uchwycie prawą rękę... W chwilę później uśmiechnął się po raz ostatni". Autor tego opisu pełnej godności sceny śmierci Osceoli nie omieszkał zaraz po zgonie wodza odciąć mu głowy, żeby ją potem zakonserwować. Stanowiła atrakcyjny eksponat muzeum medycznego, które w 1866 roku strawił ogień. W taki to haniebny, barbarzyński