i pochrząkiwał, aby uprzedzić o swoim przybyciu. Przeważnie zaglądał pod wieczór, teraz zjawił się o niezwykłej porze. Uśmiechnął się szeroko, błyskając zębami, odznaczał się dobrą, ukraińską urodą, miał nieco skośne oczy i zawadiacki pukiel nad czołem.<br>- Dostałem dziś wolny dzień. Ckni się samemu, to przyszedłem w odwiedziny, Nina Stanisławowna.<br>- Chcecie zaczadzieć, Samowałow, jak ostatnim razem?<br>- Przywyknę. Jak zdrowie?<br>- Ano czekam na ból głowy. Niedługo będzie pora.<br>- Poproście naczelnika, żeby się zgodził, to ja bym wyciął w deskach dwa okna. To małe powiększyłbym na półtora metra i zrobił drugie nowe. Wtenczas czulibyście się tu jak w parku. Już wam o tym mówiłem