Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
którego dla
siebie, dla zdrowia wyobraźni, tak bardzo potrzebowałem...
Zdawało mi się: najmniejszej szkody nie czyniąc mojemu
przyjacielowi!
Tymczasem - o breweriach markiza ludzie nasłuchali się mnóstwo, o
jego wielkości zaś i tragicznej duszy nie słyszeli nic!
- Ach, teraz wiem, dlaczego zdarzało ci się zwracać do mnie po
francusku, kiedy półprzytomny zaczepiałeś mnie na korytarzu...
Ale ty nie znasz dobrze francuskiego?
- Nie - uciąłem, wciąż widząc, że cały ów temat był mu
szczególnie niemiły, więc dawałem szansę, aby przestał się go
trzymać, lecz on już połknął haczyk, stanowczo za głęboko.
- Markiz de Sade... - mruknął, kręcąc głową.
- Nic sobie z tego nie rób, pamiętaj
którego dla<br>siebie, dla zdrowia wyobraźni, tak bardzo potrzebowałem...<br> Zdawało mi się: najmniejszej szkody nie czyniąc mojemu<br>przyjacielowi!<br> Tymczasem - o breweriach markiza ludzie nasłuchali się mnóstwo, o<br>jego wielkości zaś i tragicznej duszy nie słyszeli nic!<br> - Ach, teraz wiem, dlaczego zdarzało ci się zwracać do mnie po<br>francusku, kiedy półprzytomny zaczepiałeś mnie na korytarzu...<br> Ale ty nie znasz dobrze francuskiego?<br> - Nie - uciąłem, wciąż widząc, że cały ów temat był mu<br>szczególnie niemiły, więc dawałem szansę, aby przestał się go<br>trzymać, lecz on już połknął haczyk, stanowczo za głęboko.<br> - Markiz de Sade... - mruknął, kręcąc głową.<br> - Nic sobie z tego nie rób, pamiętaj
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego