Typ tekstu: Książka
Autor: Mularczyk Andrzej
Tytuł: Sami swoi
Rok: 1997
głosowali na PSL - i tym razem obaj
przegrali. Czyżby nadszedł czas, który dla nich obu miał być klęską?
Aniela wyniosła z domu sukienki Jadźki, żeby przewietrzyły się na
płocie. Ledwie je wywiesiła - a wiosenny wiatr zerwał kwiecistą
sukienkę i rzucił pod nogi Pawlaka. Kaźmierz podniósł sukienkę,
podszedł do płotu i zaczepił ją o sztachety. I wtedy coś się w nim
przełamało. Przełknął ślinę i rzucił przez zdławione gardło:
- Kargul, podejdź no do płota.
- Po co?
- Podejdź, jako i ja podchodzę.
Ruszył Kargul niespiesznie, na trzy kroki przed płotem zatrzymał się
i patrzył nieufnie spod obwisłego ronda kapelusza.
- Podszedł ja, tylko nie
głosowali na PSL - i tym razem obaj<br>przegrali. Czyżby nadszedł czas, który dla nich obu miał być klęską?<br> Aniela wyniosła z domu sukienki Jadźki, żeby przewietrzyły się na<br>płocie. Ledwie je wywiesiła - a wiosenny wiatr zerwał kwiecistą<br>sukienkę i rzucił pod nogi Pawlaka. Kaźmierz podniósł sukienkę,<br>podszedł do płotu i zaczepił ją o sztachety. I wtedy coś się w nim<br>przełamało. Przełknął ślinę i rzucił przez zdławione gardło:<br> - Kargul, podejdź no do płota.<br> - Po co?<br> - Podejdź, jako i ja podchodzę.<br> Ruszył Kargul niespiesznie, na trzy kroki przed płotem zatrzymał się<br>i patrzył nieufnie spod obwisłego ronda kapelusza.<br> - Podszedł ja, tylko nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego