niejaki Jarosz z Rzeszowa. Próbował zaszczepić nową wiarę. Twierdził, że wcale nie jest nowa, a czysto katolicka, obiecywał, że wybuduje kościół, ale w Nowej Grobli nie znalazł posłuchu. Poznał się za to z tutejszym traktorzystą Kaczmarem. I ten go ściągnął do Chotyńca.<br>Kaczmar nie stronił od kielicha. I nagle, gdy zadał się z Jaroszem, święty. Przestał pić.<br>To był pierwszy cud. Zaraz potem zdarzyły się następne.<br>Pewnego dnia Kaczmar zobaczył na swoim podwórzu czerwoną kulę, z której wyłoniła się Matka Boska. Przemówiła do niego. Ludzie dziwili się, że właśnie do niego, ale ponieważ Matka Boska zapowiedziała, że jeszcze się pojawi, schodzili się