Typ tekstu: Książka
Tytuł: Klechdy domowe
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1960
tej mgły. Rozeszła się, słońce znów się pokazało i przez dwa tygodnie całymi dniami świeciło ludziom na pociechę. Aż wreszcie któregoś dnia, w samo południe, gdzieś nad Szaflarami zaczęło grzmieć. Wiatr zaczął dąć i czarna chmura nadeszła od Poronina. A grzmiało, a huczało, aż strach! Sobanek na skałę wyszedł, głowę zadarł i dalej wołać do płanetnika:
- Zabieraj się z tą chmurą z powrotem! Idź, skądeś przyszedł, pomnij na gościnę moją!
- Kiedy nie mogę, bo wiatr mnie pędzi! - odezwał się z góry płanetnik.
- A coś obiecał? Nad hale* zawróć, kiedy inaczej nie możesz. Tylko ludziom szkody nie rób!
Zakotłowała się chmura, nad
tej mgły. Rozeszła się, słońce znów się pokazało i przez dwa tygodnie całymi dniami świeciło ludziom na pociechę. Aż wreszcie któregoś dnia, w samo południe, gdzieś nad Szaflarami zaczęło grzmieć. Wiatr zaczął dąć i czarna chmura nadeszła od Poronina. A grzmiało, a huczało, aż strach! Sobanek na skałę wyszedł, głowę zadarł i dalej wołać do płanetnika: <br>- Zabieraj się z tą chmurą z powrotem! Idź, skądeś przyszedł, pomnij na gościnę moją!<br>- Kiedy nie mogę, bo wiatr mnie pędzi! - odezwał się z góry płanetnik. <br>- A coś obiecał? Nad hale* zawróć, kiedy inaczej nie możesz. Tylko ludziom szkody nie rób! <br>Zakotłowała się chmura, nad
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego