na buty, ale wiedzieliśmy, że nasi opiekunowie kazaliby nam bez zwłoki oddać ich, a odebrać swoje, jeśli więc dochodziło do wymiany, to jedynie osobistych drobiazgów: scyzoryka, jakiejś odznaki czy czegoś podobnego, a ja już sobie wyobrażałem, jak przebrany w białą koszulę bez kołnierzyka, w szerokie szarawary i białe pantofle o zadartych noskach kroczę sobie Aleją Czahor Bagh, prawdziwy esfahańczyk - jeśli nie z krwi i kości, to przynajmniej z wyglądu i wyboru,<br>i któregoś dnia Kuba, Albin i ja idziemy śmiało do miasta z uzbieraną z kieszonkowego, mimo jego skromności, wcale sporą sumką i w małym kramiku nieopodal bazaru zaprzyjaźniony już z