Prawe, zezujące, utkwione miał <br>w dżdżownicy wijącej się rozpaczliwie, choć <br>wdzięcznie, na końcu przemyślnych szczypiec - dwóch <br>skrzyżowanych patyków, które trzymał w wyciągniętych <br>na całą długość rękach. <br>- Rąbnę tym w dziewczyny - dopuścił Adama <br>do planów. - Siedzi ich cała kupa pod oknem. Ale zadam <br>im bobu! Wrzasną, ja pierniczę! Nie?! - Gnomik odmaszerował <br>zadowolony, uśmiechnięty na zapas w przeczuciu radości, <br>jaką sobie sprawi za chwilę zupełnie za darmo. <br>Pomyślał, że pod oknem jest Śliczna; jeżeli <br>ten padalec z patyka wyląduje na niej, niech dobre duchy <br>mają w opiece kudłatego zoologa. <br>- Hej, mały!... - tyle zdążył krzyknąć. <br>Nawet mniej, bo "mały" zginęło w obłąkanym <br>wrzasku wybuchłym