Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
lamentowała kobieta.

- O co chodzi? - spytał ojciec.

- Niech pan przebaczy... Ostatni raz... Niech pan zmiłuje się nade mną i nad dzieciskami... Panie naczelniku...

Ojciec był niezmiernie wrażliwy na łzy. Spoglądał na płaczącą kobietę i zawodzące dzieci, wykonując dłonią jakieś nieporadne ruchy.

- Jestem żoną maszynisty Frołowa... Ten pijak całkiem już mnie zadręczył... Zamęrzył nieszczęsną... Panie naczelniku. On mi na krzyż przysiągł... Niech pan się zmiłuje!

Matka chwyciła mnie za rękę i wyprowadziła z domu. Szliśmy torami na stację, za nami podążała panna Kazimiera z Krysią. Oglądalem się ciągle za siebie wypatrując ojca. Ale dostrzegłem tylko Teklę biegnącą po pochyłości nasypu.

Na stacji
lamentowała kobieta.<br><br>- O co chodzi? - spytał ojciec.<br><br>- Niech pan przebaczy... Ostatni raz... Niech pan zmiłuje się nade mną i nad dzieciskami... Panie naczelniku...<br><br>Ojciec był niezmiernie wrażliwy na łzy. Spoglądał na płaczącą kobietę i zawodzące dzieci, wykonując dłonią jakieś nieporadne ruchy.<br><br>- Jestem żoną maszynisty Frołowa... Ten pijak całkiem już mnie zadręczył... Zamęrzył nieszczęsną... Panie naczelniku. On mi na krzyż przysiągł... Niech pan się zmiłuje!<br><br>Matka chwyciła mnie za rękę i wyprowadziła z domu. Szliśmy torami na stację, za nami podążała panna Kazimiera z Krysią. Oglądalem się ciągle za siebie wypatrując ojca. Ale dostrzegłem tylko Teklę biegnącą po pochyłości nasypu.<br><br>Na stacji
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego