zewnątrz mnie. Ja nie mam konfliktów wewnętrznych, rozumie pani, ja ich nie mam, bo mam zaufanie do partii, wykonuję jej dyrektywy, dobre, złe, słuszne, niesłuszne, ale gdy okaże się, że były one z gruntu niesłuszne, mogę spokojnie czekać, aż konflikty te zostaną w jakiś sposób rozwiązane, że partia coś postanowi, zadziała. Ta wiara członka partii nie wyrosła z tradycji, w jakiej został on wychowany, ani z głębszych przemyśleń, jakich w sobie dokonał, ale z postanowienia, że najlepiej będzie dla mnie, dla niego, gdy odpowiedzialność za wszystko, co się dzieje ze mną czy innymi, przeniosę na kogoś innego, na partię, a więc